Choinka
  Drzewko z ciężkimi gałązki
Wyblakłą zielenią smuci
Nic nie pomogą ozdóbki
Czasu nie można zawrócić

A jeszcze tak niedawno
Może dni temu kilka
Z łezką w oku wołano
Nasza kochana choinka!

Robili zdjęcia, filmiki
Komórką od "Dzieciątka"
Śpiewali jej o stajence
Pasterzach i bydlątkach

Lampkami ją oświetlali
Świecili w dzień i w nocy
Zasłon nie zasłaniali
Sąsiadom kłuli w oczy

Potem zaczęła szarzeć
Kurczyć swe, zwiędłe wdzięki
Nie lśnić, nie pachnieć i tylko
Suche zrzucać igiełki

Jutro a może pojutrze
Na śmietnik ją wyrzucą
Obedrą z godowej szaty
I nawet się nie zasmucą

No cóż kochana choinko
Życie to nie są żarty
Dobrze, że u mnie dopiero
Grudzień, dwudziesty czwarty.

 
E. J.

powrót