Odchudzanie
  Dziś porozmawiać chcę trochę,
Panowie drodzy i miłe Panie,
o strasznej i podłej torturze,
co się nazywa odchudzaniem.

Po intensywnym rozmyślaniu
do takiej doszedłem mądrości,
że smukłość wymyślił chudzielec,
bo pewnie grubemu zazdrościł.

Body bez tłuszczu dziś w modzie,
stąd na plakatach różnorakich
same półnagie super panienki
i z tarką na brzuchu chłopaki.

Słyszałem przed takim obrazkiem
dziewczęce podziwu wzdychania
i zawiść mnie straszna dopadła,
zmuszając do odchudzania.

Nie dla mnie steki i golonka,
piweńka, przekąski i wódki,
bo tylko z tego co nie smakuje
możesz się stać szczuplutkim.

Woda, bez gazu mineralna,
jogging i pot na siłowni,
listeczek sałaty, marchewka
i w zimnej spanie lodowni.

Zrzuciłem wreszcie 10 kilo
i dumny tym osiągnięciem
do dyskoteki się wybrałem,
by pań nacieszyć się wzięciem.

Przy barze stały dwie laseczki
i wzrokiem mnie pożerały,
nie było sprawy, podszedłem,
a one z wrażenia aż mdlały.

Nagle pojawił się jakiś grubas
bez włosów i wychowania,
z durną okrągłą nalaną gębą,
czerwoną jak zadek pawiana.

Poprosił je na bok ten goryl,
chwilę ze sobą rozmawiali,
po czym spakował obie laleczki
i odjechali Ferrari.

A ja wyciągnąłem wniosek,
że wiele nie zdziałam tu torsem,
żrę wszystko i nie dbam o linię,
lecz gonię, by zrobić forsę.
 
E. J.

powrót