Spływ
  Cywilizacja Ci dokucza?
Masz z dobrobytu bóle głowy?
Ze stresów, kwękań i depresji
Wyleczy Cię spływ kajakowy

Przez pół Europy samolotem
Polecieliśmy do Warszawy
Potem pociągiem osobowym
Daleko na północ od Mławy

Ciąg dalszy podróży "wołami"
Do jakiejś tam głuchej dziczy
Wraz z kajakami, namiotami
I sprzętem co trudno go zliczyć

Namiot rozbiłem nawet szybko
Razem z innymi "traperami"
Ale on mały, oj będzie sztuka
Pod tymi się zmieścić płachtami

Ognisko mi się podobało
Bo poza ochoczym śpiewaniem
Dbając, by w gardle mi nie zaschło
Nie ociągano się z polewaniem

Nocą nie było już tak wesoło
Komarów jęk przenikał kości
Marznąc liczyłem szyszki tyłkiem
Bo materac miał nieszczelności

Rano łazienka z toaletą
Jezioro łopatka i krzaki
Mrówki na chlebie, chmurki na niebie
Zwiastują początek nowej draki

Wiosłuję ochoczo, choć leje
Bo wiem, że ten los mój tułaczy
Koło południa się odmieni
Gdy zacznę się piwkiem raczyć

To nic, że mi jakieś tam chaszcze
Wciąż drogę w dół rzeki blokują
Sińce i szramy, żaden problem
Jak wrócę, to się wykurują

I tak spędziłem dób siedem
Wesoło, zdrowo, szczęśliwie
Na łonie kochanej natury
O chlebie i wódce, i piwie

Wróciłem cały, choć obolały
Spływ bardzo mi się spodobał!
Człowiek się zawsze dostosuje
A w szczególności jego wątroba.

 
E. J.

powrót