Szef
  Dziś chcę poruszyć w mej satyrze,
przesympatyczny czytelniku,
dość delikatny i śliski temat
kochania szefów przez pracowników.

Nie jest to pewnie tajemnicą,
że przełożeni w większości,
to są zwyczajne cieńkie Bolki,
co wielkich udają gości.

Oj! Głupie toto jak ameba,
ponure, jak wyrok dożywotni,
dumne, jak robal dwujajeczny,
co wszystkie pozjadał mądrości.

Choć łączy ich wiele wspólnego,
różniste to osobowości
i w różny sposób wyrażają,
z czego dostają niestrawności.

"Ja wam pokażę!" wrzeszczą
szefowie exhibicjoniści.
"Do d.... się wam dobiorę!" kwilą
biedni homosexualiści.

"Nie będę się z wami pieścił!"
odgrażają się egoiści.
"Jeszcze mnie popamiętacie!"
sklerotyczni wyją sadyści.

I mógłbym tak w nieskończoność
na szefów rzucać epitety,
ale się chyba muszę "zamknąć",
bo sam jestem szefem niestety.

 
E. J.

powrót