Walentynki
 

Życie to nie jest sen kolorowy
Potrafi zaskoczyć cię znienacka
Emigrant powie to tymi słowy
"Life ist brutal i voll von zasadzka"

Kupując kwiatki ją poznałem
Dokładnie przed rokiem w Walentynki
Spojrzała na mnie, a ja wiedziałem
Że mymi będą jej ust malinki

Miała dość duże niebieskie oczy
I kibić obłędnie powabną
Od razu się dałem zauroczyć
I odpłynąłem z panną tą zgrabną

Miłości chwile obłędem były
Usta i ciała wydawały dźwięki
Jękami rozkoszy nasączyły
Pokoju mego ściany i tynki

Sprzedając kwiatki go poznała
W tym roku dokładnie w Walentynki
Spojrzała trochę prowokująco
A on się przyczepił do kretynki

Żalu mam tyle do tej laski
Że zamiast świętować Walentynki
To w ręce młotek biorę murarski
I niszcząc wspomnienia walę tynki

 
E. J.

powrót