Panie E.J.!
Nigdy nie byłam na Pana stronach - nawet
nie miałam pojęcia, że taki blog istnieje.
Wiersz o truskawkach dostałam od znajomej
bez żadnego podpisu - takich wierszyków,
wierszy w internecie krążą setki tysięcy,
czy nawet miliony - trudno byłoby komukolwiek
zliczyć. Czasem w ciągu jednego dnia dostaję
takich lepszych, gorszych wierszyków kilka
czy kilkanaście od różnych bliższych czy dalszych
znajomych. Po przeczytaniu stwierdziłam,
że wierszyk jest taki sobie, ale zainspirował mnie
do napisania swojej wersji i - nie ukrywam,
że pod wpływem Pana wiersza - napisałam swój,
bardzo odbiegający od Pańskiego. Uważam,
że mój wiersz zawiera tylko niewielkie
podobieństwo do Pańskiego (widocznie
nie przeczytał Pan z uwagą i nie zechciał
porównać), ale - po Pańskim komentarzu
- usunęłam go ze swego blogu i nie mam
zamiaru do niego wracać, bo traktuję go jako
taki sobie wierszyk ,jeden z wielu
- a Pańskie megalomańskie zadęcie obrzydziło
mi go do reszty. Dziwi mnie ogromnie, że Pan
- widocznie uważa się wprost za wieszcza
- przywiązuje jakąkolwiek wagę do takiego
zwykłego, prościutkiego wierszyka...
Ale to Pański problem...
Skoro aż takie negatywne emocje wzbudził
w Panu ten fakt - to przepraszam,
ale nie zdawałam sobie sprawy,
że można tak widzieć świat...
Mam nadzieję, że na tym nasze kontakty
się skończyły.
Żegnam